Działalność non profit, czyli postaw mi Pan stronę za free!
Sam gęsty od znaczeń i potężnie nacechowany makaronizmami tytuł wieszczy już, jaki – niełatwy, przyznajmy uczciwie – temat poruszymy dziś. A będzie to masa zapytań, która automatycznie spadnie na nas niczym grom z kwietniowego nieba, gdy już wszyscy nasi znajomi dowiedzą się o skwapliwie skrywanej tajemnicy – pracy w agencji interaktywnej. Werbalny ostrzał czas zacząć za trzy, dwa, jeden i… Start!
Wy tam pewnie to nic nie robicie, hę?
Fakt, wprowadzamy lenistwo na wyższy poziom, osiągamy nirwanę w nieróbstwie i z nudów wybijamy Sonety krymskie alfabetem Morse’a. Ba, nawet nie musimy przychodzić do pracy… Oczywiście w takt dewizy, która wszem i wobec głosi, iż ten, kto lubi swoje obowiązki, ten nie przepracuje już ni dnia… Mimo wszystko jednak staramy się pracować efektownie i efektywnie w przeróżnych konfiguracjach i sekcjach – wszystko po to, by promować wszystkich Klientów. Praca w kopalni to to nie jest, fakt, jednak umówmy się – rynek jest na tyle dynamiczny, iż cały czas przeć trzeba naprzód. I to jest właśnie nasz cel. Trochę dużo, jak na wierutnych leni, hę?
Skoro siedzisz w temacie to może… Zrobisz mi stronę?
Oczywiście, z chęcią. Pełną przeuroczych grafik, ekwilibrystycznych, językowych plątańców, które po tysiąckroć zwiększą Twoje tygodniowe przychody. Do tego responsywna, nowoczesna, ale i intuicyjna strona z własnym sklepem… Jasne, na fakturę?
Odkopany po tym pytaniu topór wojenny, który kiedyś, z niemałym trudem, udało nam się przykryć ziemią i mchem powtórnie wisi w powietrzu. Podobnie jak namacalne zirytowanie kontrmówcy, przekonanego, że po znajomości zrobimy mu wszystko za darmo i koniecznie z pocałowaniem rączek. Otóż nie. Profesjonalna agencja interaktywna jest profesjonalna, gdyż tworząc profesjonalne strony, reklamy lub treści oczekuje godziwej (aż chciałby się rzec: profesjonalnej!) zapłaty. Dlatego stawianie na szali przyjaźni, miłości lub innych, niewyszczególnionych znajomości skończyć może się… Niezbyt dobrze.
A może media taniej, hę?
I bynajmniej nie jest to żądanie skierowane ku przemiłej pani z infolinii spółdzielni mieszkaniowej. Jest to ostatnia deska ratunku, której z uporem chwytają się nasi zaznajomieni z najnowszymi trendami handlowymi znajomi. Media społecznościowe, hę? W sensie, że Facebooka czy Twittera to się trudno prowadzi, hę? I za to też chcecie pieniądze?
Skoro udało nam się dojść już do przerażającego sylogizmu logicznego, który mówi, że mimo, iż nic nie robimy, to jednak udaje nam się prowadzić kampanie marketingowe, wyartykułować warto jeszcze jedną rzecz. To, iż każdy z nas mniej lub bardziej angażuje się na platformach społecznościowych nie oznacza, że aspiruje do rangi eksperta. Zaś ustawiczne deprecjonowanie komórki copywriterskiej wywołać może jedynie uśmiech na ich twarzach oraz… Nagły protest związkowców. Zakorkowane ulice, odwołane loty – nie tego chcemy, hę?
Oczywiście, w tym momencie żartujemy, korzystając z naszej ulubionej figury literackiej – hiperboli – która najlepiej pozwala zestawić wyobrażenia z rzeczywistością…
Wirtuozerskie teksty, przemyślane kampanie? Nie czekaj! Skontaktuj się z nami już teraz!