Po świętach, przed świętami, czyli… odliczanie czas zacząć!
Święta, święta i po świętach…?
W galeriach handlowych słychać już nieśmiałe pobrzękiwanie nieśmiertelnego hitu grupy Wham, które roznosi się pod kopułą, wprawiając wszystkich euforyczne zaskoczenie, iż święta tuż tuż. Tym bardziej, iż chwilę temu przechadzaliśmy się po cmentarzach, szukając odrobiny ciszy i zadumy wśród krzyków, prezentowania kurtek od Pierre Cardaina, z rękawów których nieuchronnie wysuwały się – niby przypadkiem – nowe Rolexy i Diesele trzymane do tej pory za specjalnymi gablotami w szafach. Najbliższa cmentarna rewia mody dopiero za rok. Lecz wszyscy, którzy w tym momencie z niepokojem zerkają w przyszłość wyzutą nagle z wszelkich okazji do możliwie najlepszego zaprezentowania swoich zakupowych zdobyczy, nie lękajcie się! Już niedługo zaleje nas masa Mikołajów, bałwanków i wszystkiego, co świętopodobne i – co najlepsze – wszystko to okraszone hiperpromocjami.
Nie do końca…
Planowane od maja kampanie reklamowe powoli nabierają rozpędu. Czy ktoś jednak (oprócz nam, wieszczom, którym ta sztuka udała się jedynie dzięki wieloletnim obserwacjom, analizom i statystykom) potrafił będzie w tym roku wyprzedzić ciężarówkę Coca-Coli? Zdaje się to owszem, trudne, lecz wcale nie niemożliwe, w czym uświadamiają nas wspomniane już w pierwszym akapicie galerie. Wystarczy przejść się po jednej, wybranej, by dać owionąć się magii świąt, której – wraz z bliskimi – nie odczujemy, jeżeli nie skorzystamy z masy absolutnie niezbędnych produktów. Nóż do filetowania karpia, sweter z uśmiechniętym bałwankiem, bombki, światła choinkowe najdoskonalej budują niepowtarzalną, pamiętaną z lat młodości, atmosferę. Nawet, jeżeli zaatakowani zostaniemy nimi w listopadzie. Wszak tego przecież chcemy – magii świąt, prawda?
Jak to z nami w końcu jest?
Tak istotny dla nas wszystkich temat jak utożsamiane z tradycją i rodziną święta angażują każdego – zupełnie jak w wypadku polityki i pogody. Dlatego też każdy z nas, samozwańczych ekspertów folkloru uważa, ze jego wizja świąt jest jedyną słuszną. Coraz częściej przy tej okazji słyszy się również głosy negujące „amerykański, świąteczny przemysł”, który hurtem odciąga nas od tego, co w każdych świętach jest najistotniejsze – poczucia bliskości. W tym momencie tradycjonaliści z uwagą kiwają głowami.
„Nie tak nas wszak wychowano!” – krzyczą z obu stron, narzekając na ekspansję świątecznej gorączki niemal dwa miesiące przed Wigilią. Po czym tłumnie ruszają na podbój sklepowych, obklejonych krzykliwymi rabatami procentowymi, witryn, jak tu nie skorzystać z tak dobrej oferty?