Ja, biedny informatyk…
Piątek jest dniem, kiedy każdy czeka już na weekend i odlicza ostatnie godziny w pracy. Planowaliśmy zaprezentować tekst przyjemny do czytania, jednak dziś zmagamy się z problemami…
Drodzy koledzy,
piszę do Was w dość nietypowej sprawie.
Dobrze wiecie, jak wymagający jest nasz zawód i ile czasu pochłania. Informatyka jest całym moim życiem. Tak było od gimnazjum, naprawdę!
Jednak ożeniłem się dwa lata temu. Na początku było cudownie. Naprawiałem dziewczynie kompa, poderwałem ją na sformatowanie dysku – czułem się potrzebny. Zawsze, gdy wieszał się jej tablet, potrafiłem go zrestartować, a nawet ściągałem jej apki na telefon. Jednak po ślubie coś zaczęło się zmieniać.
Z żoną spędzam coraz mniej czasu, bo wiadomo – SMAC w naszej firmie mam na głowie. A w domu kiepsko. Wiem, że Social powinienem mieć z żoną, by zdobywać o niej większą wiedzę, ale nie wiem jak. Mobile też nam leży, bo żadne możliwości się nie otwierają. Analytic padł, bo jak ma mierzyć jakieś efekty, skoro ich nie ma. Cloud zaś to żadne źródło oszczędności, ani alternatyw zakupowych, bo żona nic już ze mną nie konsultuje.
No, ale do sedna. Ostatnio zacząłem zastanawiać się, czy żona mnie w związku z tym wszystkim nie zdradza. Pewnego dnia, powiedziałem mojej małżonce, że jadę normalnie do pracy. Powiedziałem tylko, że mogę dziś pracować dużo krócej, bo od 6 do 20. Nie zareagowała. Może nie wierzyła, że mogę wyjść, aż tyle wcześniej. Nieważne. Postanowiłem jednak zostać w domu i ukryć się w moim królestwie. Najpierw przeraziłem się, że żona może odkryć moje niecne plany, bo nie przeparkowałem samochodu, ale zaraz przypomniałem sobie, że przecież nie posiadam auta… No ale już schowałem się w szafie w mojej pracowni, żona wyszła, a ja czekałem. Wróciła po chwile i nagle usłyszałem męski głos. Chciałem mieć pewność, że to nie jest jakiś kolega z pracy czy jakiś inkasent. Postanowiłem wyjść z szafy po cichu i doczołgać się jak najbliżej, by podglądnąć całą sytuację. Gdy już tak czołgałem się koło mojego kompa, usłyszałem dziwne stukanie. Coś rytmicznie pukało. Wydaje mi się, że to mogło być łożysko w wentylatorze.
Koledzy, proszę, pomóżcie!
Czy to możliwe, by po pół roku wysypało się łożysko?!
Zrozpaczony Informatyk